W piątkowy wieczór, 7 listopada br. z inicjatywy Leonarda Paczesnego odbyło się spotkanie autorskie z mieszkańcami Kramska. Wydarzenie miało miejsce w naszym ośrodku kultury, a w roli autora, pisarza-marynisty wystąpił oczywiście Leonard Paczesny. Wśród zebranych obecny był dyrektor GOK-u Przemysław Domagalski, pracownicy biblioteki, sąsiedzi, przyjaciele oraz żona Grażyna. O książce, morskich przygodach, pracy na okrętach Leonard mógłby opowiadać bez końca. Zgromadzeni nie tylko z zainteresowaniem słuchali tych opowieści. Rozmawiali również o trudach związanych z pracą na okrętach, rozłące z rodziną, tęsknotach. Przypomnę w tym miejscu, że Leonard Paczesny jest mieszkańcem Kramska (był zastępcą wójta naszej gminy w poprzedniej kadencji rady). Zaś "Ostatni rejs Esmeraldy" to zapis rejsu po wodach Atlantyku i Morza Śródziemnego na niewielkim masowcu pod włoską banderą. To pisarski debiut naszego Leonarda, który urodził się w 1956 r. w Sławnie. Jest absolwent II Liceum Ogólnokształcącego w Koninie-Morzysławiu oraz Wyższej Szkoły Marynarki Wojennej w Gdyni. W 1979 roku, jako świeżo upieczony magister inżynier nawigacji rozpoczął służbę na okrętach desantowych w Świnoujściu, a zakończył w 1989 roku w Dowództwie Marynarki Wojennej w Gdyni. Pracował na statkach handlowych Polskiej Żeglugi Morskiej na stanowiskach: marynarza, asystenta i oficera pokładowego. Pierwszy zagraniczny port w jego karierze to Londonderry w Irlandii Północnej, a ostatni - hiszpańska Huelva. Odwiedził 37 krajów na sześciu kontynentach. Poznał specyfikę żeglugi na Atlantyku, Pacyfiku i Oceanie Indyjskim. Wielokrotnie przepływał przez kanały: Kiloński, Panamski i Sueski. Łącznie na morzu spędził ponad sześć lat! Zszedł na ląd z ostatniego statku w karierze w lipcu 2001 roku. Leonard pracuje aktualnie nad kolejną książką, którą zamierza ukończyć w przyszłym roku.
Na zakończenie spotkania były oczywiście kwiaty i ciepłe słowa podziękowań. Można było nabyć książkę i otrzymać od jej autora dedykację oraz autograf. I cóż - z ciekawej i barwnej podróży trzeba było wracać do brutalnej rzeczywistości, ale nie zmienia to faktu, że z Leonardem warto popływać. Zobacz foto