Minęły niespełna 4 lata jak pisałem nieco smutną relację z obchodów tejże uroczystości w naszej gminie. Co spowodowało, że od wspomnianego okresu czasu jest coraz lepiej nie wiem. Jedno jest pewne - chce mi się pisać!
Tegorocznym obchodom nie przeszkodził nawet padający deszcz (zakłócił nieco wcześniej opracowany harmonogram). W pośpiechu więc złożono okolicznościowe wiązanki kwiatów pod rzeźbą św. Floriana (4 maja to święto strażaków, św. Florian jest zaś ich patronem), następnie - przy dźwiękach Młodzieżowej Orkiestry Dętej z Kramska pod batutą Przemysława Domagalskiego, w asyście pocztów sztandarowych jednostek strażackich i szkół z terenu naszej gminy, udaliśmy się na uroczystą mszę św. odprawioną w intencji Ojczyzny przez ks. prałata Sławomira Kasprzaka - naszego proboszcza.
Słowo wstępne do zebranych skierował Andrzej Nowak - doradca wójta gminy, który w kilku słowach przybliżył znaczenie poszczególnych majowych świąt (od 1 Maja zaczynając). Następnie głos zabrał Tadeusz Tomaszewski - komendant gminny ZOSP RP, który złożył druhom strażakom życzenia z okazji ich święta.
Dalsza część uroczystości przebiegła pod chmurnym niebem w naszym amfiteatrze. Zagrała wspomniana już Młodzieżowa Orkiestra Dęta z którą zaśpiewała Dominika Grzelak, zaprezentowała się również młodzież z kramskiego gimnazjum przygotowane przez Ilonę Jedlińską oraz wystąpiła grupa mażoretek Asi Nowickiej. Zachmurzone niebo rozświetlały nam dwie gwiazdy wieczoru: Kramska Kapela Podwórkowa oraz Michał Gielniak. Imprezę poprowadził Michał Szymański zaś w rolę inżyniera dźwięku wcielił się Paweł Krzymiński.
Widownia? Dopisała jak zawsze. Przyszli ci, którzy chociaż przez chwilę chcieli być w takim dniu razem. Bo wspólnota jednoczy i buduje. I ta wspólna pamięć. Zabrakło nam trochę twarzy zawsze uśmiechniętego naszego wójta. Cóż, aktualny stan zdrowia nie pozwolił by był z nami. Jesteśmy jednak przekonani, że kolejne imprezy odbędą się już w pełnym składzie naszych władz gminnych, a za naszego wójta trzymamy mocno kciuki.
Zjadłem loda, wypiłem piwo (chciałem jeszcze kiełbaskę, ale nie było!). Zmarznięty wróciłem do domu. W poczuciu dobrze spełnionego obowiązku.